#21: Excelsior

Za kilka godzin będziemy już wiedzieć, czy Felixowi Baumgartnerowi udało się drugie podejście do skoku znad chmur. Jedni się fascynują, inni drwią albo zastanawiają się, komu to potrzebne i dlaczego. Jeszcze inni uciekają z własnych konferencji prasowych, żeby nie przegapić transmisji. Nie udało się w środę, może uda się w niedzielę. Tymczasem jednak, dopóki Felix nie skoczył (albo nie przegrał znów z wiatrem), opowiem Wam o jego poprzedniku i mentorze.

Joseph Kittinger karierę wojskową zaczął jako pilot, członek 86 Skrzydła Powietrznego US Air Force, stacjonującego w niemieckim Ramstein. Po czterech latach służby został przeniesiony do bazy Holloman w Nowym Meksyku, gdzie oblatywał samoloty rozpoznawcze. Jedną z misji było obserwowanie przejazdu pułkownika Johna Stappa na saniach rakietowych, podczas którego Stapp osiągnął prędkość ponad tysiąca kilometrów na godzinę. Między panami zrodził się obustronny podziw, który poskutkował zarekomendowaniem Kittingera przez Stappa do prac związanych z badaniem awiacji kosmicznej.

Pułkownik nadzorował też testy balonów stratosferycznych, dzięki czemu Kittinger wziął udział w operacji Project Manhigh. W ramach badań nad wpływem promieniowania kosmicznego na ludzi odbyły się trzy loty balonem do stratosfery. 2 czerwca 1957 roku Kittinger wziął udział w pierwszej próbie, wzlatując na wysokość 29,5 tysiąca metrów. Stąd był już tylko krok do Projektu Excelsior, którego celem było testowanie nowego typu spadochronów, stworzonego przez Francisa Beaupre’a, przeznaczonego dla pilotów myśliwców latających na dużych wysokościach. Wcześniejsze testy z manekinami pokazały, że rozpędzenie do bardzo dużej prędkości i ruch obrotowy wytworzyłyby przeciążenia, które skończyłyby się dla spadającego śmiertelnie nawet, gdyby miał ze sobą tradycyjny spadochron.

W ramach projektu odbyły się trzy skoki. Pierwszy z nich o mało nie zakończył się dla Kittingera tragicznie – spadochron stabilizujący otworzył się zbyt wcześnie, skoczek wpadł w ruch obrotowy i doszło do utraty przytomności. Na szczęście główny spadochron zadziałał automatycznie, a nieudana próba nie zraziła kapitana do dalszych skoków. 16 sierpnia 1960 roku, podczas trzeciego podejścia, wzniósł się na wysokość 30942 metrów, najwyższą osiągniętą wtedy przez człowieka w balonie. Podczas wznoszenia uszkodzeniu uległa uszczelka w prawej rękawicy Kittingera, jednak zataił on tę informację przed załogą naziemną pomimo ogromnego bólu. Po dotarciu na planowaną wysokość, odczekał 12 minut, a następnie wyskoczył, spadając swobodnie przez 4 minuty i 36 sekund. Na około 5 km nad ziemią otworzył się główny spadochron, i całość zakończyła się szczęśliwym lądowaniem na pustyni w Nowym Meksyku. Z prawą dłonią spuchniętą dwukrotnie (efekt awarii uszczelki i ekstremalnie niskiego ciśnienia), Kittinger pobił rekord w wysokości skoku na spadochronie, czasie swobodnego spadania i prędkości, a także pokazał, że możliwe jest szczęśliwe katapultowanie się także na dużych wysokościach.

Po Excelsiorze Joseph Kittinger zaangażował się w jeszcze jeden projekt, tym razem testujący możliwość wzlotu balonem na wysokość odpowiednią do prowadzenia prac astronomicznych. Trzykrotnie brał udział w walkach w Wietnamie, zaliczył 483 misje, a tuż przed końcem trzeciego pobytu został zestrzelony i dostał się do więzienia w Hanoi (słynne Hanoi Hilton, którego więźniem był także John McCain), gdzie spędził 11 miesięcy. Odszedł z armii w stopniu pułkownika w 1978 roku, po czym zajął się ponownie balonami, bijąc rekord przelecianych kilometrów oraz zaliczając udany lot przez Atlantyk. Dwukrotnie z sukcesem startował w zawodach balonowych, doczekał się parku (w Orlando) i szwadronu swojego imienia. Aktualnie doradza Felixowi Baumgartnerowi w projekcie Stratos, którego celem jest pobicie rekordów ustanowionych przez Kittingera, a także testowanie nowej generacji kombinezonów kosmicznych.

Traf chciał, że trzecia próba w ramach Excelsiora została zarejestrowana przez kamerę. Spektakularne ujęcia z rekordowego skoku postanowiła wykorzystać Melissa Olson w tworzonym przez siebie teledysku do Dayvan cowboy Boards Of Canada (pierwszym oficjalnym w historii zespołu). Widok Ziemi sponad stratosfery i spadanie Kittingera zostały zmiksowane z puszczonym w zwolnionym tempie surfingiem w wykonaniu mistrza wielkich fal, Lairda Hamiltona. Całość zmontowano tak, by wyglądało, jakby spadochroniarz i surfer byli tą samą osobą, i choć to tylko piękna fantazja, to jednak podbiła serca Youtube’owiczów i rankingi teledysków ostatniej dekady. Samo Dayvan cowboy to nie jest szczyt dokonań Boards, ale do zapierających dech widoków ze skoku Kittingera pasuje doskonale, zwłaszcza jego pierwsza, kosmiczna część.

Powodzenia, Felix!

AKTUALIZACJA:

image

Ten wpis został opublikowany w kategorii 00s. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz